sobota, 17 października 2015

Rozdział IV



   Siedząc w moim pokoju, zastanawiałam się nad zadaniem z chemii, co wcale nie było takie proste, zważając na fakt, że moje myśli błądzimy zupełnie gdzie indziej. Z każdą sekundą mój gniew na prześladowcze zachowanie Luke'a rósł.
   Wieczorem złość sięgała już zenitu, więc, żeby się uspokoić zadzwoniłam do Davida. Mój przyjaciel zawsze gotów był mnie wysłuchać. Czasami zastanawiałam się, dlaczego się ze mną przyjaźni. David był takim dobrym człowiekiem, znosił moje humory i niegdyś wredne odzywki. Zawsze, kiedy reagowałam na coś złością, on mnie uspokajał. Idealny był z niego przyjaciel i byłam pewna, że i w tej sprawie mi pomoże.
Green odebrał po trzech sygnałach.
- Hej Viv.
- Cześć, David.
Miał dziwnie ochrypły głos, więc odchrząknęłam znacząco, bo miałam wrażenie, że mu przeszkodziłam.- Masz chwilę?
- Żeby pogadać z moją najcudowniejszą koleżanką? No pewnie, nawet jeśli.- przerwał- dobiega północ.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie, dochodziła już dwunasta w nocy, kompletnie straciłam poczucie czasu.
- Słuchaj, jest taka sprawa... - zaczęłam, szukając odpowiednich słów- musisz mi odpowiedzieć na parę pytań.
Po drugiej stronie nastała cisza, więc kontynuowałam
- Hm... Co byś zrobił, gdyby jakaś dziewczyna zaczęła do ciebie ciągle podchodzić, zagadywać i...
- Żartujesz sobie? Oczywiście, że już dawno bym brał okazję!
Przewróciłam oczami.
- Nie skończyłam. I nie chodzi mi tutaj o jakieś zaloty. Ona drwiłaby sobie z ciebie prosto w twarz, a jeszcze później zaczęła grozić...
- Vivian, czy to tyczy się ciebie, czy mnie? Bo mam wrażenie, że mówisz o swoim przypadku.
Westchnęłam. David jak zwykle szybko się domyślił.
- No dobra, chodzi o mnie.
- Czekaj, czekaj... Prześladuje cię jakaś dziewczyna?! A jest ładna? Mogłabyś mnie przedstawić?! Czy, o matko.. Czy może zmieniłaś orientację?
- David, nienormalny jesteś?!- wrzasnęłam.- Boże, znasz mnie od tylu lat, a teraz ci się zebrało na takie pytania?
Chłopak się zaśmiał.
- No co?! Niby co innego mogłem pomyśleć, po takich dziwnych pytaniach?
Zamknęłam oczy, żeby się uspokoić. Może pomysł z dzwonieniem do Davida był jednak zły?
- Dobra, dobra, nie wściekaj się tak, Viv. A teraz poważnie... Ktoś cię prześladuje?
Schowałam wszystkie książki do torby i opadłam na moje wielkie łóżko. Czarna stal, pięknie komponowała się z liliową pościelą. Byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły stać.
- Można tak powiedzieć. Znaczy, koleś jest przerażający, ale nie wydaje się groźny...- wtedy przypomniałam sobie dzisiejszy incydent w sali chemicznej z Luke'iem. - okej, może trochę jest, ale nie wiem czy to coś poważnego. Po prostu strasznie mnie zaczepia.
- Pokaż mi go tylko, a skopie mu tyłek.
Proszę, waleczny David Green się obudził.
- Jasne, już lecę.- mruknęłam z sarkazmem.- ale serio, co ja mogę z nim zrobić?
Nastała krótka cisza, a chwilę potem, chłopak znów się odezwał pewnym siebie głosem.
- Myślę, że skoro on ci groził, ty mu się powinnaś odpłacić tym samym. No chyba, że jest na tyle straszny, że cię tak bardzo przeraża. Ale znam cię, Smith i wiem, że niczego się nie boisz, więc po prostu bądź sobą.
David miał rację, to było najodpowiedniejsze wyjście.

***

   Następnego dnia razem z Rosalie znów po mnie przyjechała. Była wczesna godzina, a ja ledwo trzymałam się na nogach, ponieważ większość nocy rozmawiałam z Davidem przez telefon. Na prawdę, nie miałam pojęcia czym zasłużyłam sobie na tak wspaniałego przyjaciela. Był nawet gotów zarwać noc, by mnie wysłuchać.
- O czym tak myślisz, Viv? Czyżby o seksownym blondynie z kolczykiem w wardze?- zapytała Rose, uśmiechając się do mnie znacząco. Wywróciłam oczami, ta dziewczyna kiedyś sobie u mnie nagrabi.
- Tak, przecież tylko on mi w głowie.
- Ja tam nie wiem, jak wykonywaliście wczorajszy eksperyment, nie ukrywam, że widać było między wami chemię.
Zaśmiałam się drwiąco i pomyślałam, że zwariowała. Jedyna chemia, jaka między nami była, to ta w probówce.
   Przy sali, w której miałyśmy historię, stał Calum z zielonowłosym chłopakiem, którego wczoraj widziałam. Kiedy tylko nas zobaczył, spuścił wzrok i wpatrywał się w podłogę, przez co poczułam się nieswojo. Hood jednak uśmiechnął się szeroko, machając do nas energicznie.
- Cześć, dziewczyny!- przywitał się, wpatrując się w nas na przemian- to jest Michael Clifford, chodził z wami już wcześniej do szkoły, ale jest w starszej klasie, na pewnie go kojarzycie.
Spróbowałam uśmiechnąć się przyjaźnie do Michael'a, ale ten skinął szybko głową na powitanie i odwrócił wzrok.
Uuu, już wiedziałam, że trudno będzie nawiązać z nim kontakt.
- Mike, a ty kojarzysz Vivian i Rosalie?
- Chodzę do tej budy dłużej niż ty, Calum, trudno ich nie kojarzyć.- wymamrotał pod nosem zielonowłosy. Byłam praktycznie pewna, że za bardzo nie przypadłyśmy do gustu Michael'owi.
   Zapadła niezręczna cisza. Przegryzłam odruchowo dolną wargę w zakłopotaniu.
- Hm, co lubisz robić w wolnym czasie, Michael?- zapytała Rosalie, chociaż w jej oczach nie było widać specjalnego zainteresowania. Chyba nie polubiła szczególnie pana kolorowo-włosego. Zgadywałam, że przez to, iż Rose nienawidziła, gdy ktoś nie okazywał jej najmniejszej uwagi, albo nie krył się do niej z niechęcią, a Clifford niestety tak się zachowywał.
   Micheal podniósł głowę i zlustrował nas obie wzrokiem.
- Teraz się mnie o to pytacie? Chodzicie ze mną do szkoły od ponad roku, a teraz nagle interesuje was, co robię w wolnym czasie?
Wymieniłyśmy spojrzenia z blondynką i zamilkłyśmy.
- Mike, przestań!- syknął Calum, zdenerwowany słysząc odpowiedź swojego przyjaciela.
Już wymyślałam jakąś ripostę, którą mogłabym rzucić, ale wtedy uzmysłowiłam sobie, że chłopak miał rację. Faktycznie mijałam go na korytarzu prawie codziennie, ale nie czułam potrzeby poznania go bliżej.
Wnioskowałam, że dlatego tak krzywo na nas patrzał, ponieważ przez ten cały czas nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, a teraz nagle zaczęłyśmy z nim rozmawiać, jak z dobrym kumplem.
- Przepraszamy.-wypaliłam automatycznie, a zaskoczona mina Michael'a dała mi chęć do kontynuowania.- masz absolutną rację, miałyśmy wiele okazji do poznania ciebie, ale nie skorzystałyśmy z nich. Wiem, że głupio tak nagle ze sobą zacząć rozmawiać, ale to może najwyższy czas, nie uważasz?
- Vivian, ale przecież on jest...- zaczęła Rosalie, ale uciszyłam ją, dając kuksańca w ramię. Wiedziałam, że nie paliła się do tego, aby zaprzyjaźnić się z Clifford'em.
Twarz Michael'a szybko się zmieniła. Już miałam wrażenie, że złagodniał i powie "spoko, poznajmy się bliżej!", ale zmarszczył brwi i sposępniał. Już wiedziałam, że pod względem zmieniania nastrojów podobny był do Luke'a i zapewne przez to się przyjaźnili.
- Nieważne. Muszę iść,Calum. Gdyby Luke zobaczył, że gadam z nimi...- wskazał skinieniem głowy na mnie i Rose i westchnął- po prostu spotkamy się po lekcjach.
   I odszedł w stronę schodów prowadzących na niższe piętro. Zastanawiałam się co to była za aluzja, którą wypowiedział na odchodnym. Luke nie byłby zadowolony, że rozmawia z nami? Co to miało znaczyć i dlaczego wszystko kręci się wokół cholernego Hemmings'a?!
- O co mu chodziło?- spytałam unosząc brwi. Miałam wrażenie, że Calum wiedział co miał na myśli zielonowłosy.
- Ale co?- brunet podrapał się po karku i zerkał co chwila w podłogę- Nie wiem o co ci chodzi.
- Dobrze wiesz, Cal. Widzę przecież, że coś ukrywasz.
- Kto, ja? Ależ skąd.- zaśmiał się trochę zbyt głośno, zważając, że nie zaszło tu nic śmiesznego.- widziałaś wczoraj ten odcinek "top model"? Kurczę, ta brzydka blondynka w ogóle się nie nadaje do tej roboty! Jakbym ja tam był w jury, już dawno zwerbowałbym odpowiednie kandydatki!
Wiedziałam, że Calum pieprzy od rzeczy, gołym okiem było widać, że się speszył, nawet Rose to zauważyła, krzyżując ramiona na piersi.
- Dobra, nieważne. I tak dowiemy się, o co chodziło, wtedy dopiero będziesz się tłumaczył.- oznajmiła dumnie moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco, zawsze stawała za mną murem.
   Na ostatniej lekcji napisałam wypracowanie z angielskiego, a byłam z niego dumna, bo świetnie mi poszło. Szczęśliwa, ale zmęczona po skończonych zajęciach, szłam korytarzem w kierunku wyjścia ze szkoły. Dzisiaj miałam sama wrócić do domu, ponieważ Rosalie razem z Calum'em zamierzali pouczyć się matematyki razem. Ustaliłam wcześniej z Johnson, że spróbuje się wtedy dowiedzieć o aluzji Michael'a, może Cal powie jej, jak go do tego odpowiednio przekona.
Wychodząc z budynku zobaczyłam chłopaka, który stał po drugiej stronie ulicy, wpatrując się w swój telefon, oparty  o czarny samochód. Wydawał mi się dziwnie znajomy, ale nie wiedziałam dlaczego. Podeszłam bliżej. Czy to był... nie, niemożliwe. Ale, przecież... Chłopak wyglądał jak...
Zamurowało mnie tak, że stanęłam jak wryta, gapiąc się na niego z otwartymi ustami.
- Ashton?
Blondyn oderwał wzrok od komórki i spojrzał na mnie zdziwiony. Chwilę potem szeroko wyszczerzył oczy.
- Vivian?
Podbiegłam do niego prędko, rzucając mu się na szyję. Jego skóra pachniała tak samo, jak niespełna cztery lat temu, ale wyglądał trochę inaczej. Jego kręcone blond włosy były odrobinę dłuższe, lecz uśmiech i oczy miał nadal tak piękne jak kiedyś. Jednak, czaiło się w nich coś nowego, coś co nie wiedziałam jak mam interpretować Zmienił styl ubierania się; niegdyś prawdziwy "skater", który nosił kolorowe spodnie i koszulki ze śmiesznymi nadrukami, teraz miał na sobie czarne, rurki i szarą, zwykłą koszulkę z logiem zespołu AC/DC. Wydawał się jednak bardziej mroczny niż kiedyś. Bardziej tajemniczy. Miałam wrażenie, że zmienił się wewnętrznie, tylko nie wiedziałam, czy w dobry, czy w zły sposób.
Poznałam go głównie, przez czarną bandanę, z którą nie rozstał się aż do tej chwili. Wydoroślał na twarzy, stał się prawdziwym mężczyzną, ale nadal z łobuzerskim uśmiechem z przed lat.
   Powoli odsunęłam się od niego i przyjrzałam mu się. Nie mogłam uwierzyć, że znów go spotkałam!
Znaliśmy się od dzieciństwa, byliśmy wtedy nierozłączni. Nikt nie był mi bliski jak on, traktowałam go jak starszego brata, którego nigdy nie miałam.
- Ashton, co ty tu robisz? Przecież wyjechałeś z Sydney cztery lata temu!
Blondyn wpatrywał się we mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy i dopiero po dłuższej chwili odpowiedział.
- Jak widać wróciłem. A ty, Viv... Jesteś taka piękna.
Parsknęłam śmiechem, bo to było zupełnie niepodobne do Ashton'a, którego znałam. Stanowczo wydoroślał.
Irwin'owie postanowili wyprowadzić się do Nowego Jorku z synem, by tam zacząć, jak to określili "ambitniejsze życie". Kiedy się o tym dowiedziałam, a miałam wtedy czternaście lat, byłam zrozpaczona. Ash był moim jedynym prawdziwym przyjacielem płci męskiej, dopiero po jego wyjeździe poznałam Davida. Ashton nie chciał wyjeżdżać, ale nie miał nic do powiedzenia. Myślałam, że nigdy więcej go nie zobaczę, przecież minęło tyle lat, a tu nagle stał pod moją szkołą!
- Moi rodzice nadal mieszkają w Ameryce, ale ja chciałem wrócić. Mój dom jest tutaj, w Australii. Viv, tak dawno cię nie widziałem.- po czym znów mnie przytulił. Nadal byłam oszołomiona, że spotkałam najlepszego przyjaciela po latach. Jego zapach działał na mnie kojąco, czułam się bezpiecznie.
- Czym się zajmujesz, Ash? Od jak dawna tu jesteś?- zapytałam, ponieważ był ode mnie dwa lata starszy, więc myślałam, że poszedł na studia. Wcześniej było to jego największe marzenie, by dostać się do dobrego college'u.
- Do Australii przeprowadziłem się już rok temu, ale mieszkałem w małym mieście, daleko za Sydney. Od jakiegoś tygodnia dopiero tu zawitałem, a wszystkie wspomnienia wróciły. A co do nauki, to porzuciłem studia.
Uniosłam wysoko brwi, bo niegdyś było to nie do pomyślenia.
- W takim razie czym się zajmujesz?- spytałam patrząc na niego podejrzliwie. Dziwnie było rozmawiać z nim, kiedy wyglądał bardziej mrocznie i tajemniczo. Nie wiedziałam co mógł robić, by się utrzymać, skoro jego rodzice zostali w Nowym Jorku, a moja podświadomość podpowiadała najgorsze scenariusze. Zastanowiło mnie to, że miał auto, na które masę ludzi nie byłoby stać. Skąd mógł mieć na to pieniądze?
   Ashton jednak na moje słowa zaśmiał się głośno i odrobinę kpiąco.
- Zawsze ciekawska Vivian Smith.- powiedział kręcąc głową.- nie martw się o mnie, mam swoje zajęcia.
- Oby bezpieczne.- odrzekłam, bo naprawdę nie chciałam, by wplątał się w coś, czego potem będzie żałował.
- Zawsze bezpieczne.- uśmiechnął się leniwie.- Wiem, że się o mnie martwisz, ale nie ma takiej potrzeby. Przecież jestem tutaj, znów się spotkaliśmy.- przerwał, by chwycić mnie za rękę.- Traktuję cię, jak moją ukochaną siostrę, nie tą genetyczną, ale siostrę. Jakby się działo coś poważnego, powiedziałbym ci.
Spojrzałam mu głęboko w oczy i w końcu odwzajemniłam uśmiech.
- Nie odejdziesz już, prawda?
- Nie, Vivian.- poprawił bandanę na włosach - Zapewne przez ten czas, kiedy mnie nie było, miałaś nudne życie towarzyskie i nic się, nie działo, co?- oho, powrócił dupkowaty charakter Ashton'a. Przewróciłam oczami na jego dumne słowa.
- Tak, przecież jedynym punktem kulminacyjnym w moim życiu jesteś ty.- odpowiedziałam z sarkazmem.
- I tak powinno zostać.- obydwoje się zaśmialiśmy.
- Irwin?
   Obróciłam się, gdy usłyszałam nazwisko Ash'a i zobaczyłam Luke'a idącego w naszym kierunku. Pierwszy raz go dzisiaj widziałam, w szkole myślałam, że po prostu nie przyszedł na lekcje. Luke znów był ubrany na czarno, co powodowało kontrast z jego jasnymi, blond włosami. Mogłabym powiedzieć, że był przystojny, ale nie chciałam o tym nawet myśleć, przez to, w jaki sposób się zachowywał.
- Co ona tu robi?- zapytał Ashton'a patrząc wprost na mnie. Przeszył mnie dreszcz, bo nie było to przyjazne spojrzenie. Spojrzał na nasze ręce, które nadal były splecione i uniósł wysoko brwi.
- To wy się znacie?- oszołomiona patrzyłam to na Luke'a, to na Ash'a. Skąd, do cholery mogli się znać?
- Vivian to moja stara przyjaciółka, nie widzieliśmy się od czterech lat.- wyjaśnił Irwin patrząc na chłopaka podejrzliwie, jakby nie wiedząc o co mu chodzi.
- Co kurwa?- Hemmings zmarszczył brwi, przyglądając się mi i Ashton'owi, jakby widział nas pierwszy raz w życiu.
- Co w tym takiego dziwnego, hm?- warknęłam w jego stronę. Coraz bardziej mnie denerwował swoim zmiennym zachowaniem.
Luke zamknął oczy na parę sekund, a kiedy je otworzył był odrobinę spokojniejszy. Mój przyjaciel miał zdziwioną minę, zapewne przez to w jaki sposób odzywaliśmy się do siebie z Hemmings'em.
- To ty znasz Luke'a?- spytał. 
- Jak widać tak. Chodzimy do jednej szkoły.- odpowiedziałam jadowicie, patrząc na Hemmings'a. Ten jednak zachowywał się jakby nie zbaczał na moje zachowanie.
- Bardzo mi przykro, że przerwałem wam wasze... stare czułości, ale musimy jechać, Ashton.- powiedział bez krzty poczucia winy.
Irwin kiwnął lekko głową, jakby mieli jakiś tajny szyfr, uścisnął lekko i puścił moją dłoń wsiadając do auta.
- Zaraz, co to ma być?- widząc jak Luke wsiada po drugiej stronie. Wybierali się gdzieś razem? To było podejrzane, że Ashton trzymał się z Hemmings'em i szwędał nie wiadomo gdzie.
- Viv, zobaczymy się później, obiecuję.-rzucił Ash.
- Gdzie ty z nim jedziesz? Do cholery, powiedz mi co tu się dzieje!- wrzasnęłam zdenerwowana. Luke patrzył na mnie cały czas niewzruszonym wzrokiem w samochodzie, a Ashton nerwowo wybijał palcami o kierownicę.
- Wyjaśnię ci później.-
- Jak to później, Irwin, ani mi się waż odjeżdżać w tej chwili!
- Przepraszam, Smith. Naprawdę mamy teraz coś do zrobienia.- "Mamy"? To nie wróżyło nic dobrego, jeżeli miał być przy tym Hemmings.
Zanim ruszył, złapałam spojrzenie Luke'a, który zmierzył mnie wzrokiem. Kącik jego ust był teraz uniesiony w lekko górę. Puścił mi oko. Z drwiącym uśmieszkiem. Jezu, w pierwszej chwili ten chłopak był poważny, a w drugiej zachowywał się jak dupek.
Wtedy odjechali z piskiem opon.
Stałam oniemiała patrząc na jadący samochód w oddali. Pieprzony Hemmings pogrywał sobie ze mną. W dodatku zabrał mi kumpla

***

Od autorki: Tak, pojawił się Ashton! *.* Vivian nie ma pojęcia o paru istotnych rzeczach dotyczących jego życia... 
Miłego weekendu!
Sophie x

8 komentarzy:

  1. Ashton <3
    Proszę następny rozdział dodaj jak najszybciej bo jestem baaardzo ciekawa o co w tym wszystkim chodzi!
    Rozdział świetny
    Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, w końcu Ashton! Coraz bardziej wydaje się, że chłopaki będą w tym wszystkim po przeciwnej stronie od Vivian.
    Luke jest tak strasznie arogancki i zadufany w sobie... Aż przydałoby mu się obić mordkę raz lub dwa, może by się ogarnął. :x
    Ash i Viv przyjaźnili się. Ciekawie, bardzo ciekawie. Jednak mam wrażenie, że Luke to zepsuje i nastawi Asha przeciwko niej.
    I co on ma do niej i Rose? Pytania mnożą się, a odpowiedzi brak :-:
    Mogę tylko z niecierpliwością czekać na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam!

    cios-przeszlosci

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział, jak wszystkie :)
    Luke jest straszliwie wredny dla Vivian, mam nadzieję że przerodzi sie to w cos głębszego! Ashton się pojawił, jest świetny! <3 może pogodzi ich ze sobą?
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. JABUT, ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON ASHTON <3 <3 <3 <3 <3 <3 Jupijajeeejj, boski Ash w końcu wkracza do akcji! :D

    _____
    Ekhm, a teraz ta właściwa (chociaż w jednej czwartej normalna) część komentarza.
    Po pierwsze, jak to możliwe, że ja, fanka nr.1 "Stripped" (a tylko ktoś zakwestionuje!:D), nic nie wiem o rozdziale?! Okryłam się właśnie wielką hańbą i proszę o wybaczenie za taki spóźniony komentarz. :/
    Pojawił się Ashton, co mnie bardzo, bardzo, bardzo uszczęśliwiło (nie wierzysz? spójrz na początek tego komentarza,haha:)), który jest oczywiście cudowny. Przyjaciel zarówno Viv, jak i Luke'a, może być ciekawie. <3 :D
    Mikey to taki nieśmiały słodziak, jejuu<3 A Calum to w dalszym ciągu "szczęśliwe dziecko". haha:) Ale bardzo mi się taki podoba, uroczy. Myślę jednak, że Rose niedługo wyciągnie z niego to, czego nie dokończył Michael.
    Podoba mi się taki Luke, nie zmieniaj go pod żadnym pozorem! :D
    Taki.. pewny siebie i arogancki, tylko go schrupać. <3 No a te groźby czynią go jeszcze bardziej tajemniczym i po prostu nie umiem go znielubić :D
    Czuję, że Viv mu podpadła i tak łatwo to on jej nie odpuści ^_^
    Kocham,
    x.

    itisnotourloveaiff.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wybaczam :D
      Oj tak, Ash rozdarty między Viv i Luke'a, biedny.. Jeszcze będzie go baardzo dużo, to dość ważna postać.
      A Luke'a raczej się zgodzisz, że i tak niełatwo zmienić, przez jego czarny charakterek :3
      Pozdrawiam! xx

      Usuń
  5. Nie wiem czemu, ale zawsze w opowiadaniach i w ogóle w ogóle kręcą mnie taki czarne charaktery :D daj proszę znać jak będzie next bo nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy pod tym względem podobne - czarne charaktery mają coś w sobie. Jednak Luke nie jest do końca taki zły x
      Oczywiście, że powiadomie. :)

      Usuń
  6. Twoje fan fiction jest po prostu świetne!
    Uwielbiam twój styl pisania jest taki... no nie wiem, oryginalny :)
    Tak bardzo Lukey zachowuje sie arogancko, no ale przez to jest jeszcze bardziej cudny *__*
    Pisz dalej i jak najszybciej wstaw rozdział! <33

    OdpowiedzUsuń